Ha Long, czyli nieźle, ale do ideału daleko.

Ostatnimi czasy niemal zakochałem się w azjatyckim jedzeniu, i dopiero teraz dostrzegam niektóre knajpki we Wrocławiu, oferujące właśnie takie specjały. Do moich ulubionych zdecydowanie należą Mai Lan z Hallera i  Thai-Viet ze Sztabowej. Długo czaiłem się także, aby odwiedzić zachwalane przez czytelników naszego bloga Ha Long przy ul. Ostrowskiego, aż w końcu udało mi się trafić do tego miejsca.

Bar jest nieco schowany, mieści się naprzeciwko FAT-u, i niestety – sporym problemem jest znalezienie miejsca parkingowego w pobliżu, zwłaszcza w godzinach największego natężenia ruchu. Kiedy jednak już zaparkujemy, mamy możliwość wyboru tego czy chcemy usiąść w niewielkim lokalu, czy przy stoliku na zewnętrznym ogródku.

Od wejścia wita nas uśmiechnięta azjatka, która bardzo sprawnie radzi sobie z obsługa klientów. Menu, jak to w orientalnych barach, poraża swoją rozległością, pozwalając nam na zamówienie dań zarówno z kurczaka, wołowiny, wieprzowiny, jak i owoców morza.

Menu

Ceny są niskie, a w barze – dość kiczowatym – jest o dziwo stosunkowo czysto, przynajmniej jak na standardy azjatyckich barów we Wrocławiu. Na przystawkę decydują się oczywiście na uwielbiane przeze mnie sajgonki w cenie 6 zł za trzy sztuki. Przy wyborze dania głównego swój wzrok kieruję w stronę opcji drobiowych. Decyduję się ostatecznie na kurczaka w sosie curry za 12 zł, natomiast żona wybiera kurczaka w cieście za tą samą kwotę. Do każdego dania, w cenie, dodawana jest surówka oraz ryż.

Niemal nie zdążyliśmy jeszcze usiąść, a zostaję wezwany po odbiór sajgonek. Trochę mnie to niepokoi, ponieważ minęło naprawdę niewiele czasu od złożenia zamówienia. Do przystawki wybieram najostrzejszy z sosów, które stoją na barze i można się nimi częstować do woli.


chińczyk ostrowskiego 2Niestety, moje obawy się potwierdzają. Sajgonki co prawda są chrupiące, ale chłodne w środku. O czym może to świadczyć? Zapewne o tym, że przystawka przygotowana jest dużo wcześniej, wstępnie obsmażona, a przed wydaniem klientowi tylko „podgrzana” we frytkownicy.

Sajgonki z Ha Long nie równają się z tymi z Thai-Viet, nabitymi mięsem i świetnie usmażonymi. Te na Ostrowskiego to w dużej mierze papier ryżowy z delikatnym, bardzo delikatnym dodatkiem mięsa i marchewki. Świetny za to jest sos, niesamowicie ostry, gęsty,zdecydowanie górujący nad niewyraźnymi sajgonkami. Pyszna jest także surówka z białej kapusty. Lekko ostra, chrupiąca, z przebijającą się słodyczą, świetna.

Nie udaje mi się skończyć pierwszej potrawy, kiedy otrzymujemy dania główne.

chińczyk ostrowskiego 3

Kurczak w cieście, czyli najbardziej przewidywalne danie w azjatyckich barach, ale niezmiennie je uwielbiam. Ta potrawa, w przeciwieństwie do sajgonek, na pewno jest przygotowywana na bieżąco.

Spore kawałki soczystej piersi z kurczaka otoczone są grubą warstwą chrupiącego ciasta, które jednak nie dominuje smaku mięsa. Danie jest banalne, ale bardzo smaczne, nieco fast-foodowe. Do zjedzenia niezbędny jest sosik, tym razem słodko-ostry, ponieważ bez niego danie mogłoby być za suche.

chińczyk ostrowskiego 1

Równolegle do kurczaka w cieście, otrzymuję mojego kurczaka w sosie curry z warzywami. Poprosiłem o jak najostrzejszą wersję tego dania i, jak się okazuje po pierwszym kęsie, kucharz faktycznie nie skąpił pikantnych przypraw.

Płynne danie jest smaczne, szkoda tylko, że „wzbogacone” o warzywa z mrożonki. Można to jednak przeżyć, zwłaszcza, że kurczak jest pyszny, ostry i mięciutki, z przebijającym się smakiem curry. Świetnie komponuje się ze słodko-kwaśną surówką i idealnie ugotowanym ryżem. Szkoda tej mrożonej marchewki, która jest gumowata, ale już pieczarki i por smakują jak świeże.

Ogólnie, za tę kwotę otrzymujemy bardzo duże, dość smaczne porcje, które jednak nie wyróżniają się za bardzo. Oczywiście, trzy dania nie są zbyt wielką próbą, więc widzę potencjał w tej knajpce, tym bardziej, że mimo mrożonki, mój kurczak bardzo mi smakował. Sajgonki zdecydowanie do poprawki, zwłaszcza jeśli chodzi o ilość mięsa w środku.

Potrawy z Ha Long nie zapadają mocno w pamięci, ale są poprawne i smaczne, zwłaszcza na szybki obiad w przerwie podczas pracy. Jest to kolejny azjatycki bar, który warto odwiedzić, aczkolwiek według mnie daleko mu do jakości Thai-Viet i Mai-Lan.

 

Ha Long

ul. Ostrowskiego 1

www.halong.net.pl

facebook.com/Bar-Orientalny-Ha-Long

Dodaj komentarz