smażony ser

Bratwursty, czyli jakość utrzymana

Co prawda relacja z Bratwurstów już pojawiła się na  blogu jakiś czas temu, ale nie mogłem oprzeć się pokusie opisania ich jedzenia raz jeszcze. Tym razem bratwurstowego foodtrucka spotkałem w strefie kibica podczas półfinału tak szczęśliwie zakończonych dla nas siatkarskich Mistrzostw Świata. Pod Halą Stulecia zebrał się w sobotę spory tłum, który po równo okupował stosika z piwem i Bratwursty. Obsługa składająca się z czterech osób uwijała się jednak sprawnie, więc zamówienie trafiło w nasze ręce bardzo szybko. Na tyle szybko, że udało się zjeść tuż przed rozpoczęciem meczu.

10711331_823475851016839_149028189_n

bratwursty 1

Atmosfera w strefie kibica była świetna, siatkarze zapewnili niesamowite emocje, a pozytywną kropką nad i był mój ukochany smażony ser.

bratwursty 3 bratwursty 4

Właśnie – ser, a nie dostępna w większości restauracji mrożonka. Ser przygotowywany jest przez właścicieli codziennie, na bieżąco. Z taką samą częstotliwością dostarczane są także wypiekane na zamówienie bułki oraz kiełbaski, produkowane specjalnie dla Bratwurstów.

Ok, na początek ser. Cena to całe 8 zł plus złotówka za dodatkowe jalapeno dla podkręcenia smaku. Delikatnie podpieczona bułka, spory kawał smażonego sera, idealnie wysmażony boczek, a wszystko posmarowane sosem tatarskim i posypane świeżym porem. Ser w Brwatwurstach jadłem już kilka razy, za każdym razem smakował wybornie, a w tym przypadku, kiedy smak został wcześniej wzmocniony jeszcze piwem, było idealnie. Porcja jest ogromna, ciężka do przejedzenia. Ser ma chrupiącą panierkę, a po ugryzieniu jest doskonale ciągnący. Dobrą robotę wykonuje słonawy i dobrze zgrillowany boczek, a spore plasterki jalapeno dodają niezbędnej ostrości. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że to najlepszy smażony ser jaki jadłem, a uwierzcie mi, że tę potrawę próbowałem już chyba wszędzie.

Opis Bratwurstów nie będzie jednak pełny, jeśli nie spróbuje się będących ich motywem przewodnim wurstów. Tym razem zdecydowaliśmy się na białego Wursta z kiszoną, kosztującego 10 zł.

bratwursty 2

Przygotowaniu wurstów towarzyszy podobna procedura jak przy serze. Bułka jest grillowana, a kiełbaska podpiekana na bieżąco, dopiero po otrzymaniu zamówienia, dzięki czemu mamy pewność, że dostajemy ją soczystą, a nie wysuszoną  na wiór. Ta wersja jest minimalistyczna jeśli chodzi o ilość dodatków, co nie znaczy, że słaba. Wręcz przeciwnie, kapusta z musztardą stanowią doskonałe uzupełnienie dla wybijającej się zdecydowanie, drobno zmielonej białej kiełbaski, która jest ciekawie doprawiona, pieprzna i lekko ziołowa. Wielką siłą Bratwurstów są pyszne bułki, które dodatkowo zyskują po zgrillowaniu. Delikatnie chrupiącą na zewnątrz i mięciutka w środku.

Bratwursty potwierdziły wysoki poziom, nawet pomimo ogromnego ruchu panującego przy ich aucie. Spokojnie polecam zarówno smażony ser, jak i pyszne kiełbaski, zwłaszcza wszystkim niedowiarkom, mówiącym o foodtuckach z pogardą, jako o niższej półce gastronomicznej. Jak się po raz kolejny okazuje, można serwować fajne, smaczne i niedrogie jedzenie także z auta.

Bratwursty

ul. Wystawowa, pod Halą Stulecia 

facebook.com/bratwursty

BratWursty – konkurs

Zgodnie z obietnicą, po przekroczeniu próg pięciu tysięcy fanów na naszym facebookowym Fanpage’u, mamy dla was konkurs, który organizujemy z jednym z najpopularniejszych wrocławskich Food Trucków – Bratwurstami.

10464381_775853345769000_7989318220223368466_n

Co trzeba zrobić, żeby wygrać jedno z trzech podwójnych zaproszeń na kanapki ufundowane przez Bratwursty?

Wystarczy, że  polubicie facebookowy fanpage BratWursty oraz wyślecie na maila (wrocawskiejedzenie@wp.pl) lub wpiszecie w komentarzu pod wpisem na Facebooku (tutaj) odpowiedź na pytanie:

Gdzie można spotkać BratWursty w Czwartki?

Konkurs trwa do godziny 23.59 w sobotę, 12 lipca. Spośród osób, które poprawnie odpowiedzą na pytanie oraz polubią fanpage BratWurstów, rozlosujemy trzy podwójne zaproszenia na dowolną kanapkę z menu.

Zapraszamy do zapoznania się z naszą wcześniejszą recenzją pysznego sera smażonego z BratWurstów: wroclawskiejedzenie.wordpress.combratwursty

Bratwursty to wrocławski Food Truck, a dokładnie Fiat Ducato, który kiedyś służył jako piekarnia na kółkach u naszych zachodnich sąsiadów. Zainspirowani ulicznym jedzeniem i food truckami, dwaj prowadzący interes bracia stawiają na fajne kiełbaski z grilla w bule lub na talerzyku oraz dwie opcje Vege. Poza tym możemy zjeść także ser smażony z porem, sosem tatarskim i ostrym, a także holenderskiego śledzia, będącego hitem ostatnich tygodni. To czym BratWursty przyciągają sporą już liczbę swoich fanów, to pyszne jedzenie oraz miła, luźna i smakowita atmosfera. Po prostu BratWursty u dwojga braci.

10172642_751631184857883_1987961071787439619_n 10408495_766241093396892_6515765276627932216_n

 

 

STP, czyli Szybko, (nie)Tanio i Przeciętnie

We Wrocławiu od kilku lat sporą popularnością cieszą się restauracje typu multifood, w których płacimy dokładnie za to, co wybierzemy sobie spośród kilkunastu możliwych dań. Osobiście nigdy byłem ich wielkim fanem, aczkolwiek był moment, kiedy pracując w gastronomii na Rynku, jadałem dość często w STP na Kuźniczej, kiedy to po godzinie 20 można było zjeść wszystko w obniżonej o 50% cenie. Od tego czasu minęło już kilka dobrych lat, w ciągu których starałem się podobne przybytki omijać z daleka. Ostatnio jednak naszła mnie myśl, że warto byłoby przedstawić wam jak obecnie prezentuje się oferta multifoodów w stolicy Dolnego Śląska. W tym celu wybrałem się kolejno do STP, Cynamonu i Marche. W pierwszej kolejności proponuję przyjrzeć się sieci STP, która obecna jest już w czterech polskich miastach.

Swoje kroki skierowałem do Pasażu Grunwaldzkiego, w którym dania z STP możemy zjeść na najwyższym piętrze.

ssstttppp

Na czym w ogóle polega idea multifood? Ogólnie rzecz ujmując, takie restauracje/jadłodajnie dają nam możliwość skosztowania kilku potraw podczas jednej wizyty. Sprawa jest prosta: otrzymujemy talerz, na który nakładamy dokładnie to, co nam się najbardziej podoba i w dowolnej ilości. Dania wystawione są w bemarach, które w teorii mają podgrzewać znajdujące się w nich jedzenie.

Cena? Za kilogram jedzenia płacimy 32,90 zł, inaczej 3,29 za 100 gram niezależnie od tego czy wybieramy same mączne dania, surówki czy mięso.

stp2

Taki oto zestawik sobie wybrałem, tym razem bez mięsa, za to z rybą. A więc: krokiet z brokułami i sosem serowym, ser smażony, filet z tilapii w panierce, placek ziemniaczany, kluski śląskie, smażone kopytka oraz marchewka z jabłkiem i surówka z białej kapusty. Waga – 0,668 kg, czyli 21,98 zł. Jak dla mnie, dość sporo.

stp1

Mimo sporej ilości klientów – akurat trafiłem na porę obiadową – nakładanie i obsługa idzie bardzo szybko. Tym samym można zacząć jeść.

Po kolei:

ser smażony, czyli jak pewnie już zdążyliście się zorientować, to moja ukochana potrawa. Ten z STP wygląda nieźle, porcja jest spora, ale niestety – ewidentnie za długo leżał na wystawce i w środku okazuje się być twardy, właściwie wygląda jak kawałek sera kupionego w sklepie, tyle że w panierce, ale jakby ktoś zapomniał go usmażyć.

placek ziemniaczany, a więc kolejne proste danie, uwielbiane przeze mnie od dzieciństwa. Szkoda tylko, że ktoś z obsługi zapomniał dopisać na karteczce, że nie są to tradycyjne placki ziemniaczane, a ulepszone, m.in. z papryką. Ogólnie smaczne, ale także zimne, przez co straciły chrupkość i są twarde.

– jeśli już mówimy o zimnych daniach, to filet z tilapii w panierce właśnie taki był. Lubicie zimną smażoną rybę? Ja też nie. Po dwóch gryzach odkładam, bo smakuje jak kawałek gumy, kompletnie bez przypraw.

krokiet z brokułami, papryką i sosem serowym. Duży plus za te krokiety, poważnie. Jako jedyne okazały się gorące, co może świadczyć o tym, że niedługo przed moim przyjściem zostały dołożone. Dzięki temu były chrupiące, a farsz bardzo fajny. Jednak po pierwszy przekrojeniu mocno się zdziwiłem. W środku nie było kwiatów brokułów,  jedynie łodygi, które okazały się jednak bardzo smaczne.

kluski śląskie, czyli coś niesamowicie twardego, zbitego i bez smaku. Kolejna zimna potrawa, niezdatna do jedzenia.

smażone kopytka, powinienem pominąć milczeniem. Smażone to one może były, ale kilka godzin wcześniej. Rozmiękłe od nadmiaru tłuszczu, w którym leżały, fatalne.

surówki z białej kapusty i marchewki to – obok krokieta – najsilniejszy punkt STP. Świeżutkie, chrupiące.

21,98 zł za takie jedzenie? Jak dla mnie kompletna pomyłka. Gdybym miał zamknięte oczy i spróbował zjeść placki, rybę czy ser, nie widziałbym różnicy, ponieważ smaki są nijakie, właściwie ma się poczucie jedzenia cały czas tego samego, pomimo wybrania kilku jakże innych potraw.

Żadnego mięsa nie wybrałem, ponieważ akurat się pokończyło, o zupie niestety zapomniałem. Zdaje się, że w STP najwięcej zależy od ślepego losu, czyli od momentu, w którym przyjdziemy jeść. Jeśli trafimy akurat na świeżą „dostawę”, mamy szansę coś dobrego. Niestety, większość dań leży w bemarach dość długo, przechodzi innymi smakami i staje się gumowa.

W kolejnych dniach podrzucę recenzje z Cynamonu i Marche, i mogę wam tylko zdradzić, że STP w tej rywalizacji wypadło najgorzej.

 

Multifood STP – Pasaż Grunwaldzki

Pl. Grunwaldzki 22

www.multifoodstp.pl/restauracja/wroclaw/

 

 

Bratwursty, czyli obecność obowiązkowa

Po ostatnim wysypie burgerowni we Wrocławiu, w stolicy Dolnego Śląska nastaje powoli moda na food trucki. Najnowszym miejscem na kulinarnej mapie naszego miasta, w którym możemy pożywić się wprost z auta, są Bratwursty.

Bratwursty to pomysł dwóch braci, pozytywnie zakręconych na punkcie jedzenia, a co także ważne – z doświadczeniem w gastronomii. Ładnie wykonany samochód, stojący niemal w samym Rynku, cieszy wrocławian swoją obecnością od zaledwie kilku tygodni, ale już zaskarbił sobie spore grono fanów.

Sama nazwa wskazuje na to, czego możemy spodziewać się w menu. Flagową potrawą serwowaną z Fiata Ducato są Wursty, czyli niemieckie kiełbaski, ale co ciekawe, nie tylko. I właśnie nieco na przekór, a nieco z miłości do smażonego sera, postanowiłem rozpocząć przygodę z Bratwurstami od tej potrawy.

bratwursty 3

Zamawiam więc Smażeny syr w bułce, natomiast znajomi decydują się na tą samą potrawę, ale z dodatkiem grillowanego boczku. Cena? Jak na wielkość potrawy, a – jak się później okaże – także smak, śmiesznie niska. 8 zł za przygotowaną w kilka minut chrupiącą bułkę ze smażonym serem, tatarska omacką, sałatą i porem.

Przygotowywaniu potrawy od A do Z możemy się przyglądać z odległości kilkudziesięciu centymetrów, a smaki, które dochodzą do naszych nosów powodują, że przebieramy z nogi na nogę, nie mogąc się doczekać pierwszego gryza. Ser smażony jest na bieżąco, po złożeniu zamówienia, a w tym samym czasie na grillu podpiekają się bułki.

bratwursty1

Po niezbyt długim oczekiwaniu otrzymujemy smakowicie wyglądający ser w bułce. Bułce, która pieczona jest codziennie na zamówienie Bratwurstów w niedalekiej piekarni. Nie ma mowy o nieświeżych produktach, podobnie zresztą jak w przypadku kiełbasek, z których do wyboru mamy klasyczną, drobiową, białą i parówkę.

Pierwszy gryz? Genialne połączenie smaków, ciągnący się ser wspaniale komponuje się z delikatną tatarską omacką oraz chrupiącym, pokrojonym w prążki porem. Bułka nie dominuje całości potrawy, a stanowi doskonały dodatek do wyczuwalnego smaku sera. Znajomi, którzy zamówili ser z dodatkiem boczku, także wyglądają na wniebowziętych.

bratwursty2

Jedną porcją mocno się najadamy, a w ustach na długo pozostaje świetny smak Smażonego Syra w bułce, który wydaje się być idealną opcją tuż przed wyjściem na alkoholową imprezę.

W najbliższym czasie na pewno spróbuję pozostałe potrawy oferowane w najnowszym wrocławskim food trucku, ale sądząc po świetnie przygotowanym serze, opinia może ulec zmianie tylko na jeszcze bardziej pozytywną. Bratwursty w niczym nie przypominają typowych gumowych fastfoodów, których niestety jeszcze wiele można spotkać w całym kraju.

Na wielki plus zasługuje obsługa, która chętnie opowiada o całym procesie przygotowywania każdej pozycji z menu. Widać, że obaj bracia mocno angażują się w swój projekt, zapowiadają wprowadzanie nowych potraw i dają nadzieję, że uliczne jedzenie we Wrocławiu narodzi się na dobre.

https://www.facebook.com/bratwursty?fref=ts

ul. Wita Stwosza/Szewska, Wrocław

 

The Mexican, czyli czekamy na powrót do tego, co było

Wrocław od dawna cierpi na niedobór knajpek z dobrym, meksykańskim jedzeniem. Warte uwagi są zarówno The Mexican, jak i Mexico Bar, ale żadne z tych miejsc nie zapewni nam jednak niezapomnianych wrażeń smakowych. W obu bywam dość często, więc mam niezły ogląd na to co się w nich zmienia. Na pierwszy ogień postanowiłem wziąć Mexican, lokal znajdujący się przy ul. Szewskiej.

Mexican to sieciówka, której restauracje można odwiedzić w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Sopocie i Wrocławiu. Lokal od pierwszego momentu robi niezłe wrażenie. Na wejściu witają nas ubrani w meksykańskie stroje kelnerzy, a wystrój jest wzorowany na tamtejszych barach. Nie po to jednak przyszliśmy, żeby podziwiać widoki.

Zerkamy na menu, w którym możemy dostrzec zarówno typowe meksykańskie burrito, tortille i fajitas, ale i dania w opcji tex-mex.mexico szewska 1 menu

Ceny, jak na Wrocław, nie są najniższe, ale też nie powodują, że chcemy natychmiast wyjść.

Jako że w weekendy raczej nie zwracam uwagi na kaloryczność potraw, na przystawkę decyduję się na Palillo Quesero, czyli pałeczki serowe z sosem Costeca w cenie 12,90 zł. Będąc w większym towarzystwie zamawiamy także Peperones Jalapeno – panierowane papryczki Jalapeno faszerowane serem w cenie 16,90 zł. Przy daniu głównym nie zastanawiam się za długo, tylko wybieram to, co zazwyczaj w tym miejscu – Chimichanga de Pollo za 25,90 zł. Chimichanga to właściwie burrito, tyle że smażone w głębokim tłuszczu. Na plus dla The Mexican działa fakt, że istnieje możliwość wybrania stopnia ostrości potrawy. Jako fan mocno ostrego jedzenia, wybieram najostrzejszą wersję.

Kelnerzy w lokalu działają sprawnie, szybko podają napoje, a po kilku minutach na nasz stół wjeżdżają przystawki:

mexico szewska 7 serki

mexico szewska 6 jalapeno

Obie są bardzo smaczne, a zarazem pożywne. Pałeczki serowe dobrze komponują się z ostrawym sosem, a roztopiony ser wspaniale ciągnie się po każdym gryzie. Papryczki podane są natomiast ze śmietaną, która ma łagodzić ostrość przystawki. Chrupiące, delikatnie ostre jalapeno plus wylewający się z ich wnętrzności roztopiony ser – wszystko to co uwielbiam. Przystawki zdecydowanie są warte swojej ceny.

Kucharze nie pozwalają nam jednak zapomnieć o daniu głównym, które także dość szybko, mimo sporego obłożenia lokalu klientami, ląduje przed nami. Chimichanga, podawana tradycyjnie z trzema sosami oraz surówką z białej kapusty, została przeze mnie nieco zmodyfikowana. Poprosiłem o danie w towarzystwie samej śmietany i sałatki coleslaw, która po poprzednich wizytach w tym miejscu, pasuje mi zdecydowanie bardziej.

mexico szewska 3

Trzeba przyznać, że wygląda niezwykle smakowicie. Smakuje także nieźle. Nadziana ryżem, serem i kurczakiem smażona tortilla jest naprawdę spora. Duże kawałki piersi z kurczaka zdecydowanie wyróżniają się spośród sporej ilości ryżu.

Mexico szewska 2

Ale, ale, coś tu nie pasuje. Miało być ostro, bardzo ostro, a jest… nijak. Jestem tym bardziej zdziwiony, ponieważ ostatnim razem opcja bardzo ostra, właśnie taka była. No trudno, pozostaje się nacieszyć chrupiącym daniem i moim ukochanym dodatkiem w meksykańskiej kuchni – śmietaną.

Chimichanga zawiodła ostrością, ale utwierdziłem się w przekonaniu, że warto wydać pieniądze na to danie, zwłaszcza, jeśli lubi się wszystko co smażone w głębokim tłuszczu. Moje serce zdobyła także sałatka Coleslaw. Mocno pieprzna i nie za sucha, jak w wielu innych restauracjach.

Ogólnie jednak The Mexican obniżył w ostatnim czasie loty. Widać to na przykładzie choćby guacamole, które niegdyś bardzo mi w tym miejscu smakowało, a obecnie, mając okazję skosztować od znajomego, przypominał jakiś dziwny, wodnisty sos bez wyraźnego smaku. Jedzenie nie jest złe, ale możliwe, że zmieniły się osoby, które przygotowują dania, ponieważ największe różnice widać w sposobie ich przyprawiania oraz w konsystencji sals.

 

The Mexican

ul. Szewska 61/62, Wrocław

Facebook – THE MEXICAN WROCŁAW

Czeski ser lepszy we Wrocławiu, niż w Pradze

Wpis pierwotnie pojawił się na portalu streetfoodpolska.pl

Po ostatnich przygodach z burgerami, tym razem postanowiłem przedstawić wam miejsce, w którym jem od kilku dobrych lat i właściwie w 99% przypadków jest to jedna potrawa – genialny smażony ser, któremu ten z czeskiej Pragi nie dorasta do pięt.

W opisywanym przypadku byłem w lokalu Kurna Chata przy ul. Grunwaldzkiej, ale ta sama restauracja mieści się we wrocławskim Rynku (ul. Odrzańska), gdzie również zdarzało mi się jadać. Co ważne, w obu miejscach jedzenie jest przyrządzane w ten sam sposób.

Kurna Chata przy Grunwaldzkiej to malutki lokalik umiejscowiony pomiędzy akademikami Kredka i Ołówek, co nie oznacza jednak, że jego oferta jest skierowana do studentów. Ceny są dość wysokie, zwłaszcza jak na lokal, w którym panuje samoobsługa. W ofercie możemy znaleźć najpopularniejsze w Polsce zupy, sporą ilość pierogów, głównie smażonych, a także placki ziemniaczane, smażone kopytka z kapustą oraz całą gamę potraw z piersi kurczaka i schabu. Całe menu możecie zobaczyć tutaj; (http://www.kurnachata.pl/). Ogólnie lubię to miejsce za to, że wszystko jest tłuściutkie, smażone i kaloryczne 

Mój wybór pada na smażony ser z surówką z białej kapusty i frytkami, zupę pomidorową z makaronem oraz sos czosnkowy. Na podanie zupy czekałem kilka minut, ale zdecydowanie było warto.

kurna_chata_1

Zupka podana jest bardzo oryginalnie, w metalowym rondelku. Muszę przyznać, że jest naprawdę bardzo smaczna, choć nieco za bardzo „udoskonalona” mąką. Ale skoro nie ma być dietetycznie, to jest. Cena tej zupy to 7 zł. Już po tej porcji czuję się najedzony, ale prawdziwy deser, tfu, drugie danie właśnie zostało przygotowane. Odbieram od pani w barze to:

kurna_chata_2

Ogromna porcja sera smażonego w grubej panierce, dużo frytek, które jednak akurat tym razem są nieco za bardzo wysuszone, świetna surówka i pachnący sos czosnkowy. Cena – 25 zł, plus sosik za złotówkę. Sporo, ale już po pierwszym gryzie kolejny raz przekonuję się, że warto.

Pierwsze rozkrojenie sera smażonego zawsze doprowadza mnie do mocniejszego bicia serca. Ser jest wspaniały, rozlewający się.

kurna_chata_3

Do samego końca jest ciągnący, a w połączeniu z genialnie przygotowanym, gęstym sosem czosnkowym wywołuje smakową ekstazę. Ser jest taki, jaki powinien być. Idealnie usmażony, co niestety nie jest regułą w innych miejscach, w których jadałem smażony ser. Zazwyczaj jest on zbity, co może świadczyć zarówno o złym przygotowaniu, jak i złym doborze sera. W Kurnej Chacie wszystko jest super. Nawet przesuszone frytki nie są w stanie zepsuć smaku. Biała kapusta nie ma goryczki, jest świetnie doprawiona, z dodatkiem oliwy, marchewki i pietruszki.

Co do innych potraw w Kurnej Chacie, to nie ukrywam, że mnie nie zachwycają. Jest ok, ale bez wielkiej rewelacji. Polecam jednak z czystym sumieniem wspomniany wyżej ser, bo jest zwyczajnie genialny. Właściwie wszystkie potrawy w tym miejscu charakteryzują się smażeniem w głębokim tłuszczu, więc jeśli nie zamierzacie zaraz po jedzeniu udać się na siłownię lub pobiegać, to sobie odpuśćcie  Jeśli jednak jesteście uzależnieni od takich potraw, biegnijcie czym prędzej.

Kurna Chata, Wrocław, Ul. Grunwaldzka 67 i Ul. Odrzańska 17